sobota, 20 grudnia 2014

Bielenda - Balsam do ust TROSKLIWA BRZOSKWINIA

Jesień/zima. Chłodno, paskudnie, dużo wiatru, a co za tym idzie - usta pierzchną i pękają mi niemiłosiernie. Z racji tego, że chciałam sobie poprawić humor owocowym kosmetykiem do ust, kupiłam brzoskwiniowy balsam od Bielendy. Szczerze mówiąc, przed zakupem nie przeczytałam o nim żadnych opinii.
I to był błąd.

Bielenda - Balsam do ust TROSKLIWA BRZOSKWINIA
O produkcie (bielenda.pl):

Nawilża jak BALSAM
Nadaje kolor jak BŁYSZCZYK
Pachnie jak OWOC.

EFEKT NUDE LIPS
Naturalne delikatne usta w odcieniu jasnego beżu

Moja opinia:

Plusy:
- ładne, estetyczne opakowanie
- wygodna aplikacja kosmetyku
- delikatny, owocowy zapach
Minusy:
- słabe nawilżenie
- mocno chemiczny smak
- krótko trzyma się na ustach
- jest zbyt gęsty
- cena zbyt wysoka w stosunku do jakości

Hm, zamiast poprawić mi humor, balsam mocno mnie zasmucił. Pachnie i wygląda naprawdę bardzo ładnie, ma wygodne opakowanie, jednak na tym jego zalety właściwie się kończą. Niestety, jest kompletnie niewydajny. Aby zapewnić ustom odpowiednie (a w tym okresie proporcjonalnie większe) nawilżenie, należałoby co chwilę nakładać kolejne warstwy. Kosmetyk jest bardzo gęsty, przez co trudno wyciska się go z tubki. Na ustach co prawda łatwo się rozprowadza, jednak za chwilę z nich znika.
Od tego rodzaju kosmetyku oczekiwałabym raczej długotrwałego nawilżenia. Odnoszę dziwne wrażenie, że podobny efekt osiągnęłabym kupując w kiosku najzwyklejszą pomadkę za 2zł. Wydałam 8zł, a za tę kwotę mogłam dostać chociażby znane mi od lat produkty Nivea. Cóż, za nieostrożność się płaci, następnym razem poświęcę trochę czasu na rozeznanie ;)

(ocena 3/10)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz